poniedziałek, 27 lutego 2017

Szyciówka



Nowy Rok to nowe postanowienia, nowe pomysły, nowe plany, cele i marzenia.
Ja na swojej liście mam ich kilka do zrealizowania. Jednym z nich chcę się z Wami podzielić już dzisiaj! Od razu przyznam się, że nie sądziłam, że aż tak bardzo się w to wciągnę! Domyślacie się, co to może być? I tutaj Was chyba zaskoczę, ponieważ nie jest to nic związanego z decoupagem ;p
No dobra, podpowiem Wam. Mam na myśli krawiectwo.
Skąd ten pomysł? W sumie nie wiem, może z zamiłowania do handmade’u, może z chęci rozwoju osobistego. A może dlatego, że moja mama i babcia są krawcowymi. Babcia jest co prawda samoukiem, ale potrafi uszyć sobie bluzkę czy spódnicę i nauczyła mnie podstawowych rzeczy na starszym ode mnie Łuczniku. Dlatego postanowiłam spróbować pójść dalej!
I od  ponad trzech tygodni jestem szczęśliwą posiadaczką maszyny do szycia, lidlowskiej marki Silver Crest. Dość długo miałam się z zamiarem zakupu maszyny, ale nie byłam do końca zdecydowana na jej markę. Nie wiedziałam czy inwestować w dobrze wszystkim znane i popularne  Łuczniki czy Singer, czy po prostu nabyć tzw. „no name’a”. Poszperałam trochę w sieci i odpowiedź była jednoznaczna – czekać na ofertę dyskontu Lidl. Produkty marki Silver Crest, które oferuje sklep są mi znane, ponieważ mam kilka kuchennych urządzeń i jestem z nich zadowolona. Dlatego postanowiłam kupić maszynę tej właśnie marki. Dlaczego? Bo na początek, taka w zupełności mi wystarczy. Jeżeli wkręcę się w szycie tak bardzo, że będę np. na tym zarabiać i szyć dniami i nocami to w każdej chwili mogę kupić maszynę profesjonalną. A ponadto wszelkie części zamienne do tej maszyny są uniwersalne, a to znaczy, że można je dostać w praktycznie każdej pasmanterii.
W dodatku Lidl zapewnia 3-letnią gwarancję. A do tego cena jest bardzo atrakcyjna.
Dlatego też chciałabym Wam przedstawić moją nowiutką prywatną, osobistą silverkę! :D


Igielnik, który widzicie na zdjęciu, też jest mojego autorstwa :) A poniżej możecie go zobaczyć w całej okazałości :D



Materiały z „odzysku”, przybornik krawiecki kupiony w Biedronce, instrukcja obsługi do ręki i startuję! Na początku szyłam trochę jak „pijany zając”, ale szyłam! :D Jaka radość! Ale mnie to szycie wciągnęło! Nawet nie macie pojęcia. I tak spod mojej igły wyszło kilka poduszek pluszaków, m.in. żyrafka, psiak i sowa, która ma lekkiego zeza. 




I coś, z czego na dzień dzisiejszy jestem niesamowicie dumna! Bo nikt mi przy tym nie pomagał, bo zrobiłam wszystko sama, od A do Z! I tak powstał piękny becik dla małego bobasa, w dwóch wersjach kolorystycznych :) A to głównie z myślą o mojej przyjaciółce, która jest przy nadziei ;)


 
Teraz jestem w trakcie szycia spódniczki z tiulu. Ale o niej napiszę Wam, kiedy będzie już skończona!

Mam pełną głowę pomysłów! A w planach na najbliższe dni mam kokon dla niemowlaka i tipi.
Ale to drugie to już, że tak powiem wyższa szkoła jazdy więc pewnie zacznę od kokona, no chyba, że wymyślę coś nowego!
A Wy, jakie macie hobby, jakie pasje, czym się interesujecie? Co robicie
w wolnym czasie? Pochwalcie mi się trochę! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz